Dziękujemy wszystkim za udział w konkursie; przypominamy, że rzecz polegała na napisaniu, co powiedzielibyście Clarksonowi, gdybyście w Polsce przypadkowo wjechali w tył jego Range Rovera.

Króciutkie opowiadanie, naświetlające całą sytuację, możecie przeczytać na naszym facebookowym profilu. Przyszło do nas sporo odpowiedzi – autorzy najśmieszniejszych i najoryginalniejszych otrzymują od nas Świat według Clarksona w nowym wydaniu w formacie „pocket”. Ponieważ trudno nam było wybrać 5 najlepszych wypowiedzi, zdecydowaliśmy się nagrodzić 8 osób 🙂 Gratulujemy Wam inwencji, wyobraźni i poczucia humoru! Zwycięzców prosimy o przesłanie swoich adresów pocztowych e-mailem na adres konkursy@insignis.pl – nagrody prześlemy pocztą.

A oto lista nagrodzonych wraz z ich wypowiedziami:

1. Łukasz Kuc

– Jeremy Clarkson! Mogłem się tego spodziewać, że jak już wjadę komuś w tyłek, to będzie tego żałować cała Polska. Zapewne odtąd, w każdym odcinku TG będziesz opowiadał, jak to zbezcześciłem twoje ukochane auto czerwonym Fiatem Pandą, której nienawidzisz, albo napiszesz o tym książkę.

A w myślach jeszcze: jasna cholera, pewnie jego zderzak kosztuje więcej niż mój samochód…

2. Grzegorz Wilczyński

– Wiedziałem, wiedziałem coś się dzisiaj stanie, o mały włos nie wdepnąłem we wczorajszą kolację psa sąsiada, więc los upomniał się o swoje – zacząłem głośno myśleć, zaraz po tym, jak przyrżnąłem w szafę trzydrzwiową gdańską na wyspiarskich blachach. – Powinienem był wdepnąć w kupę, zdecydowanie mniej by to kosztowało. Na pewno teraz nie musiałbym wysłuchiwać głupich żali i pretensji, jakby to miało coś zmienić.

Więc idę w kierunku mojej ofiary. Pukam w szybkę. Czekam na atak. Atak nadchodzi. Atak serca.

Istnieje teoria która mówi, że możecie dotrzeć do każdego człowieka na świecie wykorzystując łańcuszek zaledwie siedmiu znajomości. A co powiecie na to, że znając mnie, możecie dotrzeć do Clarksona? Jesteście tym faktem zdziwieni? Ja byłem zdziwiony, kiedy zobaczyłem minę Clarksona zza kierownicy szafy trzydrzwiowej gdańskiej. Nic nie mówił. Tylko patrzył. Czekał chyba, aż ja zacznę. Więc zacząłem:

– Sorry, hombre, don’t speaking inglese.

3. Adam Kubiak

– Ty @!^&*$%!!! Jak jeździsz! Kto ci dał prawo jazdy?! I dlaczego kierownicę masz po lewej stronie? [Kiedy widzę, że to Clarkson, dziękuje Bogu, że on nie rozumie po polsku…] Hello, Jeremy! Jak ci się jeździ po polskich drogach? Wiem, nie musisz odpowiadać, tragicznie. Korki, dziury i autostrad brak… Aby choć trochę uprzyjemnić ci pobyt w Polsce, postanowiłem udoskonalić twój samochód. Tak, tak, rozumiem, że uważasz, iż jest, a raczej był, doskonały. Ale popatrz teraz: celowo zmniejszyłem tył twojego auta, aby zwiększyć przyczepność i komfort jazdy. Dodatkowo z tego zbędnego kawałka blachy utworzyłem spoiler. Dzięki temu będziesz pierwszym posiadaczem sportowej wersji Range Rovera TDV8 Vogue SE. Czy to nie jest piękne? Nie musisz dziękować, wystarczy tylko, jak pozwolisz mi zrobić sobie z tobą pamiątkowe zdjęcie. Co ty na to? [Po zrobieniu zdjęcia szybko wsiadam do swojego auta i odjeżdżam, nie dopuszczając Clarksona do głosu.]

4. Renata Krygiel

Hej, Jeremy, gdzie twoi kumple? Znowu jesteś pierwszy?

5. Marta Kusz

Zamyśliłam się, wiem, moja wina, ale czemu to wgniecenie jest taaakie duże, przecież nie jechałam znowu zbyt szybko, albo gdybym chociaż uderzyła w inne auto… O nie, jak to jest jakiś nowobogacki mafiozo, to mam przerąbane.

Spoglądam na moja maskę – o Boże, mama mnie zabije! – potem na maskę tego gościa na obcych numerach. I nie wiem, kogo mam się bardziej bać. Może mnie zrozumie, może ma dobre ubezpieczenie, może auto i tak mu się nie podobało… Spoglądam dokładniej i widzę znaczek Range Rovera. Nie ma opcji, żeby mu się nie podobało. Może mam jeszcze szansę ucieczki?

Muszę wyjść, ale nogi mam jak z waty. Widzę, że drzwi stłuczonego auta się otwierają, muszę zebrać się w sobie. Podchodzę więc pierwsza, tak chyba powinnam i umieram z wrażenia. O ja cię nie mogę, to ten gość z Top Gear, ten cały Clarkson!

– Przepraszam – zaczynam przypominać sobie szkolny angielski – naprawdę mi przykro…

– Fucking shit! Mój Vogue!

– Naprawdę, nie chciałam, ja… może pan mnie zabić. Albo może lepiej nie. To był wypadek, proszę o wybaczenie, ja wiem, że to moja wina. Mam nadzieję, że ma pan ubezpieczenie…

– Żartujesz sobie! Ubezpieczenie? Co mi z niego? To był mój ukochany… To jest Range Rover TDV8 Vogue SE! Czy ty to rozumiesz?!

– Wiem, wiem, oglądam czasem pana program… zawsze oglądam! Zawsze go oglądam i rozumiem, że ten samochód wiele dla pana znaczy, ale wierzę, że jest dla niego jeszcze szansa. Czy pan w to nie wierzy? Tak świetne auto nie może tak po prostu zginąć od jednego marnego uderzenia jakiegoś renaulta. Widzi pan? To tylko draśniecie dla takiego króla szos, to jak cierpienie, które uszlachetnia. Czy pan to widzi? To auto ma teraz większą wartość sentymentalną! Ono nie tylko świetnie wygląda, jeździ… ono ma duszę! Może pan opowiadać w swoim programie, jak kobiety źle jeżdżą i nie powinno im się wydawać prawa jazdy, ja to rozumiem, ale czy podświadomie nie czuje pan, że dokonałam jakby inicjacji drogowej pańskiego auta? Jeżeli to tak wspaniały samochód, jak pan deklaruje, taka rysa go nie wzruszy. Pana mechanik na pewno sobie z tym zderzakiem poradzi, a resztę niech pan zostawi sobie na pamiątkę i opowie kiedyś dzieciom, co przeżył na niebezpiecznych polskich drogach. Zawsze mogło być gorzej. Wie pan, do ilu śmiertelnych wypadków dochodzi na polskich drogach? Uratowałam panu życie hamując w ostatniej chwili. Mam nadzieję, że będzie pan o tym pamiętał, wracając do Anglii swoim wspaniałym Range Roverem. I może wspomni o tym swojemu przystojnemu koledze ze studia. Byłabym wdzięczna, naprawdę. Mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy, ale na innym gruncie. Oto numer mojego ubezpieczenia – i proszę pamiętać, na pomarańczowym można jechać. To trochę jakby pana wina… Do widzenia!

6. Karolina Toporek

Myślę, że wzrok pana Clarksona ma spory ciężar i gdyby miał paranormalne moce, zabijałby nim, więc byłabym świeżym trupem. Niemniej takich umiejętności nie ma, mam więc chwilę czasu na przemyślenie sprawy.

Gdy wysiądzie, to mnie znokautuje, mogę więc: uciec; grać na zwłokę, ale to nie brzmi bezpiecznie; grać kompletną blond debilkę i brać na litość; pogrozić mu moim immunitetem, którego nie mam, ale jestem dobrą aktorką, zwłaszcza, jak się boję; rozpłakać się głośno, żałośnie, strumieniami (zwracać uwagę, żeby go nie ubrudzić fontanną łez, nie chcemy przecież dodatkowo wybulić za pralnię); przeprosić, jeszcze raz bardzo przeprosić, przeprosić z niezmierną przykrością, przeprosić z żalem, bólem, najmocniej przeprosić!; powiedzieć „OH MY GOD….” i zemdleć (uważać, żeby upadając nie obić mu samochodu); zzielenieć z wrażenia, zacząć się jąkać i poprosić o autograf; udawać Greka, albo inną obcą nację, która nie operuje językiem dla niego zrozumiałym; powiedzieć, że jest w ukrytej kamerze; wystękać, że mnie mąż / szef / teściowa / właściciel salonu samochodowego / dowolnie wybrany recydywista zabije, jak wrócę z samochodem w takim stanie – może zajęty moją sytuacją zapomni o własnej; mogę się na niego twórczo i kreatywnie wydrzeć, pytając, czemu skasował mi auto – wersja dla hardkorów; mogę go spróbować oczarować sobą – co może być trudne, bo nie umyłam dziś włosów, mam symboliczny makijaż, stare jeansy i słabo gadam po angielsku; mogę wyciągnąć nogi, albo ubezpieczenie samochodu, powiedzieć, że za wszystko zapłacę i mieć nadzieję że kobiet nie bije.

Widzę jego pałające złym ogniem ślepia. Czuję furię narastającą w jego jestestwie. Wychodzi z tego okropnego auta. Zamykam oczy i mówię jedyne co mi przychodzi do głowy:

„Ja nie chciałam… to się tak samo… I’m sorry… Very sorry… But… maybe it’s time… for a new auto?”.

7. Magdalena Kostyszyn

Oczywiście idąc do auta będę tak wściekła, że ze złości będzie mi spływać krwiożerczo czerwona pomadka z ust, ale na widok Clarksona przybiorę minę niewinnej niewiasty i powiem:

– Och, Jeremy, dzięki Tobie nie muszę już jechać do myjni z tym gratem! Ale mnie wysłużyłeś dzisiaj! To co, w ramach wdzięczności dasz się zaprosić na kawę?

 

8. Agnieszka Bochniarz

Ja: Oh God! Wiedziałam, że to Pan! Wiedziałam, że to Ty! Od razu rozpoznałam po samochodzie! I tylko nie wiedziałam co zrobić, żeby zaimprowizować nasze spotkanie! Tak się cieszę… Pal licho samochody! Najważniejsze, że się spotkaliśmy “twarzą w twarz”… Ten tak mało udany dzień nie mógł sie skończyć lepiej!

On: Bełkot w języku angielskim (nie rozumiem ni w ząb)…

Wyraźne oznaki podenerwowania… Gestykulacja… Machanie rękami! Energiczne kopanie w koło mojego samochodu… W pewnym, momencie podchodzi do swojego samochodu z bagażnika wyciaga gaśnicę i młotek… Huk tłuczonej szyby… mojej szyby… w moim samochodzie… Potem kolejnej – młotek robi swoje… Na koniec ocuciło mnie coś mokrego… Clarkson ma sprawną gaśnicę… wiem bo wypróbował ją na mnie…
Wokół zbierający się tłum gapiów… tak… ten tak mało udany dzień nie mógł sie skończyć lepiej!

(Teksty autorów publikujemy w wersji po naszej minimalnej redakcji – wydawnictwo Insignis.)