Do naszej redakcji dotarł list od autora Prawa do użycia siły. List adresowany do Was, polskich czytelników.

Z okazji marcowej premiery kolejnej książki spod znaku Uniwersum Metro 2033 poprosiliśmy Denisa Szabałowa, by odpowiedział na kilka nurtujących Was – polskich czytelników – pytań. Zareagował z entuzjazmem! Zapraszamy zatem na stronę metro2033.pl, gdzie w komentarzu pod wpisem możecie zadać pytanie Denisowi, a my wybierzemy najciekawsze i przekażemy naszemu Autorowi oraz nagrodzimy!

Witajcie, drodzy przyjaciele.

Nazywam się Denis Szabałow.

Moja biografia niczym specjalnym się nie wyróżnia. Urodziłem się w 1981 roku w Sierdobsku – małym miasteczku w obwodzie penzeńskim, właśnie tym, o którym opowiada pierwsza książka serii. Tam spędziłem dzieciństwo. Po ukończeniu jedenastej klasy zdałem do politechnikę w stolicy obwodu, Penzie, a potem jako jej absolwent od razu poszedłem do wojska. Odsłużywszy przepisowy okres, przeszedłem do rezerwy w stopniu porucznika. Obecnie mieszkam w Penzie, pracuję jako dyspozytor centrum zarządzania sieciami w Penzie i całym obwodzie.

Zawsze uprawiałem – i wciąż uprawiam – różne dyscypliny sportu: podnoszenie ciężarów i sztuki walki. W ostatnich latach zacząłem się pasjonować jeszcze jednym, bardzo ciekawym sportem – strikeballem. Oprócz tych zainteresowań, są tez oczywiście inne. Na przykład zawsze bardzo mnie interesowała tematyka wojskowa: broń strzelecka, uzbrojenie i sprzęt wojskowy, przetrwanie w warunkach polowych, taktyka i strategia małych oddziałów bojowych, działalność dywersyjna i tak dalej w tym duchu. I pewnie właśnie dlatego mój utwór jest tak… pełen zagadnień militarnych. Chociaż jak mogłoby być inaczej, skoro jego akcja toczy się w betonowej dżungli wypalonego przez radiację miasta rojącego się od mutantów, anomalii i niewyjaśnionych zjawisk?

Bardzo często jestem pytany, jak to było, że nagle postanowiłem napisać książkę… To wszystko bardzo proste. Brakowało mi konkretów. W pierwszych książkach serii Metro 2033 było ich bardzo mało. I jeszcze realizmu, czy też prawdziwego życia. Dlaczego jeśli automat, to tylko kałach? A jeśli maska przeciwgazowa i skafander ochronny, to tylko „maska przeciwgazowa” i „skafander ochronny” i nic więcej? Gdzie konkrety – jaki dokładnie skafander i maska, i dlaczego tylko AK, przecież na świecie istnieje ogromna ilość najróżniejszych rodzajów broni palnej?! Gdzie ona nagle wyparowała wraz z Końcem Świata? I najważniejsze, dlaczego główny bohater zawsze pokonuje niebezpieczeństwa i zakończenie jest dla niego ostatecznie szczęśliwe? Tak się w życiu nie zdarza! No, a jeśli rzeczywiście jest prawdziwym wojownikiem, to gdzie jest to pokazane i opowiedziane? Gdzie sam proces jego kształtowania się i jego Droga? Przecież po to, żeby błąkać się po pełnej niebezpieczeństw radioaktywnej powierzchni lub labiryntach metra, brawurowo odstrzeliwując głowy mutantom, trzeba być do tego gotowym! Przeżycie w warunkach promieniotwórczej pustyni to nadzwyczaj trudne zajęcie i trzeba się do tego przygotowywać z wielką odpowiedzialnością. Jest to ciężka, wytężona praca dzień po dniu, rok po roku, przygotowująca ciało i odruchy do walki o przeżycie. A i potem człowiek nie staje się supermanem, a jedynie dostaje szansę – choćby i całkiem sporą – żeby przeżyć i nie zginąć już podczas pierwszego samodzielnego wyjścia. I gdzie jest pokazany proces tych przygotowań? Pokażcie mi to! Udowodnijcie! Jednak z jakiegoś powodu książki nie dawały odpowiedzi na te pytania. I wtedy postanowiłem opowiedzieć własną historię.

Tworząc fabułę książki, starałem się, żeby jej bohaterowie, ich czyny i wydarzenia, które im się przytrafiały, a i w ogóle sama fabuła, nie sprawiały wrażenia, że są nieprawdopodobne. Chciałem pokazać drogę bohatera od samego dzieciństwa, od urodzenia. Dlaczego został właśnie tym, kim został, kto mu w tym pomógł, ile sił go to kosztowało?.. Chciałem napisać utwór realistyczny, jak najbliższy życiu. Jeśli wyszedłeś w OP-1 na powierzchnię, to raczej nie będziesz naruszać jego hermetyczności albo zdejmować maski przeciwgazowej, żeby usiąść na promieniotwórczej trawce i niespiesznie zjeść drugie śniadanie. Albo nie opuścisz raczej domu, mając w swoim arsenale tylko parę magazynków do automatu, przy czym jeden wypełniony tylko w połowie. Oczywiście autor wie lepiej, ale ja sam bym tak nie zrobił. Przestraszyłbym się konsekwencji.

Ale to tylko jedna strona utworu. Druga to próba pokazania, że nie wszystko w życiu rozwiązuje się za pomocą siły. bez względu na to, jak bardzo silny byłby człowiek, zawsze znajdzie się ktoś silniejszy i niekoniecznie zawsze będzie tak, że ten silniejszy będzie działać po stronie dobra i opowieść niekoniecznie zakończy się happy endem. Pisząc książkę, chciałem pokazać, że wszystko dzieje się dokładnie odwrotnie. W życiu nic nie bywa proste, nieczęsto idzie gładko i kończy się szczęśliwie.

Mam nadzieję, że moją książkę wielu uzna za ciekawą, że spodoba się nie tylko tym, którzy lubią przygody, ciągły pęd, pościgi, bójki i strzelaniny, ale i tym, którzy zwykle myślą o tym, co przeczytali, szukają w książce przekazu, morału, czegoś dla siebie pożytecznego i interesującego. W końcu rola wychowawcza to ważna składowa utworów literackich, a większość z nich w ostatnich czasach można to niestety jedynie literatura rozrywkowa.
Słowem… Życzę wam pasjonującej lektury. Mam nadzieję, że wam się podobało.

Z poważaniem, Denis