Jak poinformował nas zaprzyjaźniony z nami anonimowy pracownik moskiewskiej agencji kreatywnej Future Corp. [firmy odpowiedzialnej m.in. za wydawanie rosyjskich książek Uniwersum Metro 2033 – przyp. red.], Dmitry Glukhovsky zawiesił prace nad swoją najnowszą powieścią – Metro 2035. Stało się to po tym, jak kilka pierwszych rozdziałów książki zostało opublikowanych w moskiewskiej gazecie „Metro”, o czym szeroko informował sam Autor na swoich profilach społecznościowych.

Jak twierdzi nasze anonimowe źródło w Future Corp., Glukhovsky ugiął się po serii intensywnych nacisków, najprawdopodobniej ze strony organów związanych z Kremlem. W odróżnieniu od poprzednich powieści Glukhovsky’ego – Metro 2033Metro 2034 – Metro 2035 zdradza bowiem to, jak doszło do wybuchu konfliktu nuklearnego, którego konsekwencją jest opisywane w postapokaliptycznej serii Uniwersum Metro 2033 globalne zniszczenie cywilizowanego świata.

Glukhovsky, znany z tego, że jego nierzadko absurdalne na pierwszy rzut oka wizje dotyczące diagnozy i rozwoju sytuacji w Rosji zawsze się spełniają (patrz: zbiór opowiadań Witajcie w Rosji, Insignis 2014), w opublikowanych już pierwszych rozdziałach Metra 2035 pisze m.in. o tym, jakoby atak nuklearny Rosji rozpoczął się w trakcie tzw. Trzeciego Wielkiego Zniknięcia Putnia (przypomnijmy, że Pierwsze Wielkie Zniknięcie Putina miało miejsce w drugim tygodniu marca br.). Wbrew opinii wielu analityków, Glukhovsky w Metrze 2035 twierdzi, że nawet taktyczny atak Rosji na któreś z miast Polski (w Metrze 2035 Glukhovsky wymienia Nową Hutę i Kraków) spotka się z silną odpowiedzią NATO, co doprowadzi do eskalacji konfliktu i do globalnej zagłady.

W ostatnim opublikowanym w moskiewskim „Metrze” fragmencie Metra 2035, Glukhovsky zapowiada, że kolejny rozdział jego najnowszej powieści będzie dotyczył wyjaśnienia faktu, dlaczego u ludzi u szczytu władzy w Rosji nagle zatrzymał się proces starzenia (dotyczy to m.in. Władimira Putina, Siergieja Szojgu, Gerharda Schrödera, ale np. nie Siergieja Ławrowa i Gérarda Depardieu) i jaki ma to związek z chęcią wywołania przez Rosję konfliktu nuklearnego. Niestety, ten rozdział Metra 2035 już nie ujrzał światła dziennego.

Pytaniem pozostaje to, czy Glukhovsky czerpie swoje rewelacje z jakiegoś kremlowskiego przecieku, czy są to jego autorskie wizje. Zastanawiające wydają się bowiem naciski władz, które zablokowały publikację tytułu bądź co bądź należącego do gatunku fikcji literackiej.

Niestety, z samym autorem nie udało się nam skontaktować. Jak twierdzi nasze anonimowe źródło w Future Corp., (w trosce o jego bezpieczeństwo nie możemy ujawnić jego personaliów, napiszemy tylko, że jego imię rozpoczyna się na „il”, a kończy na „ya”), Glukhovsky jest bowiem obecnie w podróży do uranowej kolonii IK-10 w Krasnokamiensku w obwodzie czytyjskim, gdzie ma ponoć realizować reportaż dla telewizji Russia Today na zlecenie Dmitrija Pieskowa.

Jeśli potwierdzą się nasze informacje, fani postapokaliptycznej prozy Glukhovsky’ego nie przeczytają już Metra 2035. Co gorsza – będą mogli osobiście doświadczyć opisanego w nim świata (w pierwszej kolejności mieszkańcy Krakowa i Nowej Huty).